czwartek, 29 listopada 2018

Browar Amber - Grand Imperial Porter Chili

Coś, co ostatnio bardzo rzuciło mi się w oczy to sukcesy browaru z północy. Wiecie o kim mówię? No jasne, chodzi przecież o Browar Amber. Trzy tytuły na Chmielakach, dwa na Poznańskich Targach Piwnych i brąz dla ich RISa w European Beer Star. Oooook, imponujące! Dlatego postanowiłem znowu napić się czegoś od nich, a tu niespodzianka - powrót Grand Imperial Porter Chili. Ich klasycznego portera bardzo lubię, a o tym z chili słyszałem wiele dobrego.



Etykieta utrzymana w tonie pozostałych amberowych etykiet, wygląda szlachetnie. W aromacie wyczuwalne klasyczne porterowe nuty - czekolada, suszone owoce i delikatnie wyczuwalne chili. Piana drobnopęcherzykowa, kremowa, gęsta. Kolor czarny, pod światło widoczne rubinowe refleksy. W smaku miłe zaskoczenie. Początkowo byłem zawiedziony, że smakuje jak ich klasyczny porter, a przecież napisali, że to wielki powrót chili. No ale nie musiałem czekać długo - chili jest wyczuwalne zaraz po tym, jak tego łyka weźmiesz. Przyjemne uczucie delikatnego rozgrzania w przełyku. Pycha!





Świetny kompan na wieczór, kiedy za oknem szaleją zatrważające -2 stopnie ;)


środa, 31 października 2018

Browar Za Miastem - Dzień Wolny

Dzień wolny… Wcale że nie. Bardzo intensywny czas u mnie, dlatego tak spodobała mi się nazwa tego piwa. Żeby chociaż smak dnia wolnego poczuć, tylko na tyle mogę ostatnio liczyć. Ale do rzeczy!




Etykieta - obrazowa, to na pewno. Mi się podoba, do mnie trafia, koniec w temacie, bo ekspertem nie jestem. Piana - marna, drobnopęcherzykowa. Zniknęła szybko. Kolor głęboko złoty, mętny, jak na klasyczne piwo pszeniczne przystało. W aromacie trochę goździków, więcej banana i białego pieczywa. Dosyć słodkawy zapach. W smaku podobnie, czyli nadal przyzwoicie. Ale szału nie ma. Osobiście wolałbym, gdyby był bardziej rześki. Nie wiem, czy to kwestia zapracowanego okresu, ale dosyć trudno było mi skończyć to piwo, takie zamulające to piwo. Jednak przy braku wolnego dnia takie piwo to doskonała alternatywa ;)




piątek, 28 września 2018

Gloger Płocha Gocha

Tym razem padło na wybór z Browaru Miejskiego Gloger z Białegostoku. A na co dokładniej? Na Belgian Blond Ale.

Jak sam browar pisze o tym piwie?

"Jasne piwo górnej fermentacji warzone w stylu Belgian Blond Ale. W zapachu dominują nuty owocowo-przyprawowe z lekkim aromatem chmielowym. Wyróżnia się słodowo-owocowym profilem smakowym."

Czy się z tym zgadzam? Najpierw kilka słów o tym, o czym browar nie wspomina. Pewnie dlatego, że nie ma miejsca na etykiecie. A o niej właśnie mowa. Nietypowe wykorzystanie pomarańczowego koloru. Nie jest to częsty wybór w piwnym świacie, a już na pewno nie przy piwach, które nie mają w sobie żadnych pomarańczowych dodatków (np. skórki pomarańczowej). Ale do rzeczy.

W aromacie trochę słodów i przypraw, nuty karmelowo-ciasteczkowe, ale baaaardzo niewyraźne. Barwa ciemnego bursztynu, piwo stosunkowo klarowne. W smaku dominują akcenty karmelowo-biszkoptowe. Ale to nie jest tak, że skoro "dominują" to są wyraźne. O nie. To najwyraźniejszy smak z niewielkiej grupy tych, które są wyczuwalne. Co tu dużo gadać, jest takie sobie...




czwartek, 30 sierpnia 2018

Browar Amber - APA

American Pale Ale z Browaru Amber to najlepsze piwo w tym stylu w stosunku jakości do ceny. Nie ma sobie równych. 




Po kolei: w aromacie oczywiście chmiel. Poza tym pomarańcze i inne cytrusy, owoce leśne, żywica i, co nietypowe, nuty ziołowe, które bardzo fajnie współgrają z resztą. Miłe doznanie :) Barwa bursztynowa, piwo zmętnione. Piana drobnopęcherzykowa w kremowym kolorze, długo się utrzymuje.


W smaku nuty słodowe i cytrusowe oraz przyjemna goryczka. Czuć ten chmiel i delikatną słodycz. Co razem daje bardzo satysfakcjonujące połączenie, które orzeźwia aż miło. Doskonałe na upały!



piątek, 27 lipca 2018

Łańcut Żytomierz

Niby lato, niby lekko, ale ja idę w ciężkie klimaty. Na przekór, tak już mam. Stanęło więc na Żytomierzu z Łańcuta. Ale nie tym zwykłym, a tym leżakowanym w beczkach po Jacku Danielsie. Brzmi interesująco. To zaczynamy!


Etykieta... ładna. Ale czy ja ją rozumiem? Nie do końca. A raczej w ogóle. Mniejsza z tym, mnie bardziej obchodzi to, co jest w środku.


Barwa cudna - ciemna, brunatno-czarna i nieprzejrzysta. Coś pięknego. Niezbyt obfita brunatna piana, szybko się zredukowała i zostawiła delikatną obręcz. Średnio intensywny aromat palonego zboża, kawy (ale takiej zbożowej powiedziałbym) i nuty karmelowe. A gdzie whiskey? Na etykiecie jest tłusto podkreślone, że piwo było leżakowane w beczkach po Jack Daniel’s (swoją drogą z błędem, bo bez apostrofu), więc w mojej opinii powinno to być wyczuwane. A nie jest. W smaku paloność, kawa, gorzka czekolada i trochę goryczki. Poprawnie. Ale nadal brakuje mi wspomnianego Jacka Danielsa. Bo po co tyle zachodu skoro go w ogóle nie czuć? Czego jeszcze nie czuć? Alkoholu. Ale to akurat na duży plus.


piątek, 22 czerwca 2018

Król Lata

Le Roi de l'Eté, czyli Król Lata. Druga propozycja, która powstała z kooperacji Browaru Pinta z francuskim Brasserie du Pays Flamand. Co to takiego? Oatmeal Hoppy Witbier. Białe piwo w owsianym wydaniu.


Celem kooperacji było przygotowanie lekkiego, cytrusowego i dobrze nachmielonego Witbiera. Czy się udało? Piwo wygląda apetycznie. I nie mam tutaj na myśli etykiety, która bardzo mi się nie podoba. Ale wypowiem się na temat, na który coś tam wiem. A projektowanie etykiet na pewno nie jest jedną z nich. Barwa piwa słodowo-biała, mętna. Piana redukuje się, ale zostaje do samego końca. W aromacie typowo - kolendra, cytrusy i skórka pomarańczy, która dla mnie mogłaby być zdecydowanie bardziej wyraźna. Lepiej czuć ją w smaku niż aromacie.



Jeśli już o smaku mowa to poza skórką pomarańczy można wyczuć cytrusy (zasługa citry), zioła i grejpfrutową goryczkę. Płatki owsiane rzeczywiście nadają tutaj "gładkości". Delikatnie chmielowy posmak. Piwo nisko nagazowane. Bardzo przyjemna opcja na lato.


poniedziałek, 28 maja 2018

(India Pale) Ale groźny Szeryf

Przybył, by chronić mnie przed nijakim piwem. Ba, nie tylko mnie, ale nas wszystkich! Odważne słowa. Ale do rzeczy.



Etykieta sympatyczna, kolory iście chmielowe. Standard Gościszewa, żadne zaskoczenie. Natomiast tym, co zaskakuje jest brak wyszczególnienia chmieli, jakich użyto przy warzeniu.



Piwo lekko mętne. Barwa ciemnobursztynowa, dosyć nieprzejrzysta. Piana beżowa, gęsta i drobnopęcherzykowa. Redukuje się szybko. Gazu w tym piwie jest pod dostatek, aż za dużo. A aromat? Bardzo lekki i żywiczny. W smaku dosyć goryczkowe, ale trzeba na tę goryczkę trochę poczekać. Nie nazwałbym jej tak jak Browar Gościszewo robi to na etykiecie, czyli „szlachetną”. Poza tym delikatne nuty żywiczno-karmelowe. Cytrusy czy owoce wszelakie delikatnie się przebijają.

To całkiem nieźle zbilansowana IPA. Na pewno nie wybitna. I na pewno nie ochroni mnie przed sięgnięciem po inne piwa tego stylu. Sorry, Szeryfie.

czwartek, 26 kwietnia 2018

Nieklarowny tytuł

Nieklarowny. Bo nie może być niefiltrowany albo naturalnie mętny? Ale nie dałem się tak łatwo zdenerwować. Etykieta trochę mnie uspokoiła. Bo Krakowiak Nieklarowny (ech...) ma na etykiecie rycinę z krakowskim barbakanem. Ładnie, klasycznie. Tutaj można. Bo w nazwie już niekoniecznie.


A co w środku? Zapach słaby. Lekkie nuty słodowe, chlebowe, trochę drożdżowych, ale to wszystko na upartego. Chmiel? No nie bardzo go czuć. Barwa ładna, złocista. Ale jeśli zapomnimy o wymieszaniu osadu z dna butelki to będziemy zastanawiać się, jakim cudem to piwo jest niby takie nieklarowne? Bo bez osadu jest (jak na mętne piwo) bardzo przejrzyste. Bąbelki drobne, piana nikła.


A smak? Nic specjalnego. Człowiek pije i nawet nie zwraca za bardzo uwagi, bo nie ma na co. Może świadczy to dobrze, a mianowicie o tym, że alkohol nie jest wyczuwalny. To plus. Goryczka nie najniższa, ale mogłaby być wyższa i wtedy piwo na pewno by zyskało. Obawiam się, że przegazowanie przeszkadza w smakowaniu.


czwartek, 15 marca 2018

Idzie król!

Jak myślicie, tytuł odnosi się do którego piwa? Nie pytam, które piwo Waszym zdanie zasługuje na tytuł królewski (to dopiero byłaby internetowa burza), ale które nazwą samo sobie poniekąd nadaje taki tytuł? Mowa o Sekretach Króla uwarzonym przez Jan Olbracht Browar Rzemieślniczy. Co to za sekrety?


Tajemnicą poliszynela jest fakt, że ten milk stout jest inspirowany recepturą Michała Białozóra, który wygrał Kuźnię Piwowarów w 2016 roku. Brzmi co najmniej interesująco!


Zacznijmy od aromatu. Zdecydowanie kawa, trochę czekolady oraz paloność. Kolor bardzo ładny, ciemny, ale nie jest zupełnie nieprzejrzysty. Piana brunatna, ale marna i bardzo szybko zniknęła. W smaku lekka kwasowość i kawa. Słodycz i goryczka ledwo wyczuwalne. Całokształt można zamknąć w haśle "goryczka".


poniedziałek, 26 lutego 2018

To jest RIS!

Nareszcie! Dobry, konkretny Russian Imperial Stout! Browar Amber trochę kazał na niego czekać. Najpierw zapowiedzi na ich FB, potem trochę ciszy. Niecierpliwość rosła, a z drugiej strony wielu przecież wie, że RIS musi trochę poleżakować. I tak poddenerwowanie mieszało się ze świadomością, że poczekać trzeba, jeśli chce się wypić coś dobrego.







Zanim zacznę się rozwodzić nad smakiem i zapachem to zatrzymam się na moment przy etykiecie. Etykiecie tak bardzo innej od poprzednich! Zmiany, szczególnie w seriach, nie są łatwe, a ta tutaj to przykład jak coś zmieniać, ale w miarę zachowawczo. Minimalizm na etykiecie i, uwaga, na kontrze:


Same konkrety. Krótko, zwięźle i na temat. Zero piwnej poezji. Ja szanuję.


SOLIDNY RIS. Tak mogę najkrócej opisać to piwo. W aromacie trochę lukrecji, czekolady i kawy, która mi kojarzy się z cukierkami Kopiko :) Piana drobnopęcherzykowa, szybko się zredukowała.  W kolorze rzeczywiście nieprzejrzyste. Bardzo ładny, głęboki brąz. W smaku delikatna słodycz, kawa, delikatna goryczka, suszone owoce, paloność. PEŁNIA. To mocne piwo, ale alkohol nie jest wyraźnie wyczuwalny. Przykład porządnego, podręcznikowego RISa!

wtorek, 30 stycznia 2018

4 razy moc

Mowa o Komesie Poczwórnym Bursztynowym z Browaru Kormoran. Uwarzyli je, by świętować 125 lat swojej pracy.


To ciemne, mocne (10%) piwo górnej fermentacji chmielone na zimno dwoma odmianami chmielu aromatycznego: Styrian Golding i Kent Golding. Etykieta mówi, że ten Komes zmienia swój smak na przestrzeni 18 miesięcy, podczas których zdatny jest do spożycia. Mój egzemplarz był zdatny do spożycia do kwietnia 2014 roku.


Myślę, że hasło "ciemna herbata" dobrze oddaje jego kolor. Mętny. Piana jasna, drobnopęcherzykowa. Na początku dosyć spora, ale szybko opadła. W aromacie suszone owoce. Pomimo mocy 10% alkohol nie jest wyczuwalny w smaku. Poza tym wyczuwalny karmel i znowu suszone owoce. Trudno oceniać to piwo ze względu na jego zmieniające się walory w zależności od czasu otwarcia względem czasu rozlewu. Generalnie na plus, ale żeby to było piwo na miarę okazji, z jakiej zostało uwarzone, to już niekoniecznie...