Co roku wiosną jestem zmuszany do wiosennych
porządków. Piwnica i garaż to moje rewiry. Albo się tym zajmę, albo śmietnik.
Żona nie daje mi wyboru, a ja wiedząc jak to dla niej ważne, też za mocno nie
protestuję.
Odziany w strój roboczy, ze sporym zapasem
browarków zanurzyłem się w mrocznych czeluściach poddomowych lochów.
Nic tak nie cieszy mężczyzny jak SKARB...
Skarbem okazał się dwa lata (!!!!!!!!)
przeterminowany porter z Ambera. To nie było celowe działanie, nie odkładałem
piwa specjalnie na leżakowanie, jak to robią niektórzy. To absolutny przypadek.
Nie pamiętam, dlaczego schowałem piwo między kartonami, choć faktycznie w
tamtym czasie piłem sporo parterów. Musiał się zawieruszyć.
Piękny wiosenny dzień to najlepszy moment na
degustację J
Piwo wygląda obłędnie smakowicie. Zapach
bardzo przyjemny. Czuję wiśnie i czekoladę, to działa na wyobraźnię.
W zestawieniu ze świeżym, przeterminowany dwa
lata Grand, jest dużo delikatniejszy i bardziej aksamitny w smaku. Na pierwszy
plan wysuwa się czekolada, jest znacznie mniej goryczy. Alkohol jest
praktycznie niewyczuwalny, choć po wypiciu całego muszę przyznać, że moc jest.
Warto podkreślić, że piana utrzymywała się
praktycznie do samego końca, delikatnie osadzając się na ściankach.
Cóż mogę dodać? Oczywiście żałuję, że nie znalazłem
więcej takich skarbów, ale już ukryłem kilka nowych butelczyn. Niech leżakują,
niech wypoczywają. Wrócę do nich za rok J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz