Pokusiło mnie i zamiast sprawdzonego Koźlaka kupiłem Sławosza
z Witnicy. Jestem szczerze rozczarowany. Piwo skończyło jako stojak do pieczonego
kurczaka (dla niewtajemniczonych w sztuce gotowania tu jest przepis: http://martawkuchni.blog.pl/2013/08/26/kurczak-pieczony-na-butelce-piwa/)
.
Ktoś miał dużo fantazji nazywając to piwo Koźlakiem.
Po przelaniu do szklanki piwo wyglądało dobrze. Piana wysoka,
drobnoziarnista, beżowa. Zapach słodowo-karmelowy. Zapowiadało się naprawdę
nieźle, mimo że piwo jest lekkie, bo ma zaledwie 4,5 % alkoholu.
Rozczarowanie przyniósł już pierwszy łyk. Na pewno nie jest
to Koźlak. Delikatna kawowa goryczka i karmelowy posmak to stanowczo za mało na
Koźlaka. Jest to nic więcej jak mocno
dosłodzone ciemne piwo. Myślę, że niejedna Pani byłaby zachwycona. Ja nie dałem
rady, mimo że piwo ma zaledwie 0,33 litra pojemności. Piwo zostało przelane z powrotem
do butelki i na kolację miałem naprawdę dobrego pieczonego kurczaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz