Czego to ludzie nie wymyślą. Podaczas ostatniej wizyty w Auchan nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Nazwy tak zwanych kraftowych piw zaczynają mi przypominać nazwy tanich win dostępnych w czasach wczesnego ogólniaka.
Im dzwiniej tym lepiej? Dlaczego? Czy gatunków/rodzajów/marek piwa jest już tyle, że dziwna nazwa to jedyna cecha, którą mozna wyróżnić produkt na rynku?
W parze z dzwiną nazwą idzie często dość orginalna etykieta, tak trochę atrystyczna jakby, ale z tym art nie zawsze im po drodze. Ok. kwestia gustu. Po długim namyśle zdecydowałem się na piwo o wdzięcznej nazwie FLASZEN z rzemieślniczego Browaru Jana w Zawierciu. Swój udział w decyzji miała też cena 5,5 zł. Płacenie 10 zł za butelkę piwa jest moim zdaniem przegięciem.
Delikatny, acz przyjemny aromat. Lekkie, górnofermentacyjne owoce i nutka ziołowego aromatu chmielu. Można wyczyc słód i to całkiem wyraźnie. Dla mnie na plus, ponieważ lubię zbożowe piwa. Goryczka nie jest przesadzona, przyjemnie orzeźwia.
Ogłonie całkiem spoko piwka, choć faktynie nazwa zdaje się być głównym wyróżnikem ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz