czwartek, 25 lipca 2013

Guinness



Albo się go lubi albo nie. Ja uwielbiam to piwo. Zwłaszcza nalane bezpośrednio z beczki, odpowiednio schłodzone, pite w starym angielskim pubie. No tak mam. Z racji tego, że nie za bardzo lubię angielskie piwa, będąc na wyspach zawsze wybieram Guinnessa. 

Ostatnimi czasy miałem przyjemność kosztować ten trunek podczas pobytu w Londynie. 



Oczywiście smakował genialnie. Co widać :)

Po powrocie do domu w ramach „wieczoru wspomnień” zakupiłem większą ilość w naszym supermarkecie, schłodziłem i podałem gościom, którzy przyszli obejrzeć zdjęcia z wycieczki. 

I teraz mam zagwozdkę. Czy Guinness dostępny u nas w sklepach i ten sprzedawany w Anglii (też w sklepach, o wersji beczkowej nie wspominam nawet) to dwa inne piwa? Czy to kwestia klimatu? Pogody? Wakacyjnego nastroju? Piwo smakowało zupełnie inaczej. Gorzej. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz