piątek, 8 lutego 2013

Trybunał Trójsłodowe z Sulimaru



Mam mieszane uczucia. Na pierwszy rzut oka zwraca uwagę ciekawy, wysmukły kształt butelki oraz elegancka etykieta w przyjemnych kolorach. Całość stonowana, delikatna, wręcz subtelna. Zrównoważona. Zwróciło moją uwagę na półce i oto stoi przede mną na stole w kuchni, a jak czytam kontrę i włos się jeży na głowie. 

U szczytu pojawia się łacińska maksyma: "ubi concordia, ibi victoria" (gdzie zgoda tam zwycięstwo). Dlaczego akurat to zdanie znalazło się na etykiecie i to w kilku miejscach oraz co to ma wspólnego z piwem, tego nie wiem. W każdym bądź razie zbyt pompatycznie się zrobiło, a to dopiero początek. Prawdziwą perełką jest bowiem opis procesu powstawania piwa napisany językiem stylizowanym na dawny. Przebrnięcie przez cały test było naprawdę męczące, ale dla dobra sprawy dałem radę. Milczeniem pominę fakt, że są to bzdury, w które dziś chyba nikt nie uwierzy (chyba że kogoś nie doceniłem). 



Lecimy dalej. Adres strony internetowej podany na etykiecie prowadzi w pustkę… Piwo pojawiło się w sklepach już jakiś czas temu, więc taki brak dbałości o klientów uważam za niegrzeczny.

Otwieram. 



Piana jest ładna, idealnie obfita i kremowa. Kolor to piękne, głębokie złoto. Od razu mam ochotę spróbować. Zapach z początku jest świeży i delikatnie słodowy. Z czasem pojawiają się dodatkowe nuty. Smak jest oryginalny i ciekawy, prawie w ogóle nie ma w nim goryczki, ale to nie przeszkadza w tej kombinacji smaków. Wyraźnie czuć karmel, piwo jednak nie jest zbyt słodkie. W zasadzie wszystko w nim gra i pasuje. Jedynie pod koniec  degustacji delikatnie zaczynam czuć alkohol i to odrobinę psuje wrażenie. 

Podsumowując. Piwo jest porządne, absolutnie warte swojej ceny (2,70 zł). Zdecydowanie do powtórzenia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz